cudowny pomysl i zgrabna realizacja

W trzecim roku odsiadki Ratler Ludojad mial juz w koncu dopracowany plan ucieczki. Potrzebowal:
- 3 laski dynamitu
- 2 metry lontu
- zapalki lub dwa krzemienie (ostatecznie moglby zebami o kraty, jak przycisnie)
- plan miasta
.
Wspólosadzeni doradzali mu podkop, ale Ratler odrzucil ten pomysl z powodow oczywistych.
Na wszelki wypadek nie mial planu B - zwykl stawiac wszystko na jedna karte.

bardzo dobrze

w porcie odbywa sie kilka tur sortowania ryb i gadzin morskich. wylowione stworzenia trafiaja do pobliskich budek smazalnianych, czesc wedruje na targ rybny mieszczacy sie w medynie, jeszcze inne czesci sa odwozone rowerrami, rozklekotanymi mercbeczkami i wozkami.
na starych kutrach trwaja odwieczne prace remontowe. rdza posuwa sie tym samym tempem. co godzine przybija autokar z turystami. na szczescie wszystkie odjezdzaja jeszcze tego samego dnia, nie zaklocajac spokoju slonca, ktore lagodnie, acz dosc szybko chowa sie oddalona od plazy wysepka z tajemnicza zabudowa z kamienia - ni to obronna, ni to wiezienna. wieczorem wylega wiecej mlodych mezczyzn, tworza sie grupy sportowe, grupy dominowe, grupy karciane. kramy i stragany zamykane wsrod tupoty bosych stop - to dzieci towarzysza swoim rodzicom w ostatnich minutach codziennych biznesow. herbaciarnie pelne doroslych mezczyzn, zadymione, zaduszone, glowy wpatrzone w transmisje ligi hiszpanskiej (nie lubia francuskiej). gdzies z oddali dobiegal wczesniej wzmocniony glos modlitwy, z tym magicznym efektem distortion.

podejrzewam, ze jedyne miejsce na swiecie, gdzie srodkiem platniczym i towarem jednoczesnie sa uzywane kasety magnetofonowe

w niedzielny poranek, na wschodnich obrzezach osiedli odbywa sie targ. dziwne miejsce

w pelni zasloniety